środa, 11 stycznia 2012

Marta Fox dla każdego!?

Dzisiaj króciutko, coś do czytania, poleca Kasia z V B, ale czy tylko dla koleżanek z piątych klas? Ja polecam szóstym, siódmym, ósmym... (oj! nikt już tego nie pamięta...) Po prostu poczytajcie, co pisze Kasia:

„Kaśka  Podrywaczka” Marty Fox to opowieść o „problemowej” dziewczynie. I są to problemy dzisiejszej przeciętnej nastolatki . Nastolatki, która kłóci się z rodzicami, w szkole  stwarza pozory  twardzielki  i osoby, która wie czego chce, dziewczyny, która nie chce mieć chłopaka bo jest na to „ za dorosła”,  uważa, że jest samotna i brakuje jej bliskiej osoby. Odstresowuje  się tańcem. Taniec jest jej odskocznią , choć właśnie przez taniec i dyskoteki  będzie miała poważny problem... Będzie szukała pomocy  u obcych ludzi,  choć bardzo blisko jest ktoś kto jej pomoże. Będzie z nią na dobre i na złe. Kto to będzie? Warto przeczytać i dowiedzieć się. Gorąco polecam!!!

Książka ta bardzo szybko mnie wciągnęła.  Pomogła zrozumieć trudne  problemy.  Jestem  bardzo ciekawa dalszych losów Kasi i liczę na kontynuację  tej  książki .


                                                                                            Kasia Wysocka, kl. V B SP

czwartek, 5 stycznia 2012

I niech los zawsze wam sprzyja


Czy zdołałbyś przetrwać w dziczy, zdany na własne siły, gdyby wszyscy dookoła próbowali wykończyć cię za wszelką cenę?
Na ruinach dawnej Ameryki Północnej rozciąga się państwo Panem, z imponującym Kapitolem otoczonym przez dwanaście dystryktów. Okrutne władze stolicy zmuszają podległe sobie rejony do składania upiornej daniny. Raz w roku każdy dystrykt musi dostarczyć chłopca i dziewczynę między dwunastym a osiemnastym rokiem życia, by wzięli udział w Głodowych Igrzyskach, turnieju na śmierć i życie, transmitowanym na żywo przez telewizję.
Bohaterką, a jednocześnie narratorką książki jest szesnastoletnia Katniss Everdeen, która mieszka z matką i młodszą siostrą w jednym z najbiedniejszych dystryktów nowego państwa. Katniss po śmierci ojca jest głową rodziny – musi troszczyć się, by zapewnić byt młodszej siostrze i chorej matce, a to prawdziwa walka o przetrwanie…

Jak będzie wyglądał świat za pięćdziesiąt, sto lat? W jakiem kierunku podąży technika, jaka mentalność będzie cechowała ludzi? Wielu zadaje sobie to pytanie. Niektórzy widzą świetlaną przyszłość. Jednak jest i druga strona medalu. Może nie doczekamy się tego i już w przyszłym roku nastąpi tyle razy zapowiadany Koniec Świata? A może spełni się czarny scenariusz reżyserów i autorów książek o tej tematyce?
Jedną z takich wizji poznajemy z pierwszego tomu trylogii Suzanne Collins.
Książka ta już od bardzo dawna mnie intrygowała. Czytałam wiele pozytywnych opinii i już nie mogłam doczekać się kiedy do mnie trafi. Niestety lista zakupów książkowych długa jak z Warszawy do Łodzi, ale kierując się na wschód. Jakaż była moja radość kiedy szkolna biblioteka została obdarowaną paczką od wydawnictwa Media Rodzina, a w niej „Igrzyska śmierci”.
Mimo iż czekały na mnie stosy innych pozycji, zabrałam się za lekturę tej powieści i nawet się nie spostrzegłam, kiedy ku mojemu rozczarowaniu zabrakło tekstu. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu, a niestety jego zakup muszę odłożyć na jakiś czas. Jedyna nadzieja w bibliotekach.
Odległa przyszłość. Świat nawiedziły liczne kataklizmy i zniszczyły Ziemię. W miejscu dawnej Ameryki Północnej powstało państwo Panem rządzące przez Kapitol. Otoczony on jest przez dystrykty w których zmusza się ludzi do niewolniczej pracy na rzecz stolicy. Powstanie było tylko kwestią czasu. Władze jednak brutalnie stłumiły zamieszki. Od tego czasu na przestrogę mieszkańcom Panem organizowane są Głodowe Igrzyska. Z każdego dystryktu losowani są trybuci. Chłopiec i dziewczyna w wieku od dwunastego do osiemnastego roku życia. Walczyć będą oni z trybutami z pozostałych dystryktów na śmierć i życie ku uciesze kapitolskiej gawiedzi.
Katniss Everdeen mieszka w dwunastym, najbiedniejszym dystrykcie. Musi wykarmić matkę i młodsza siostrę. Pełni rolę głowy rodziny choć sama ma zaledwie szesnaście lat. Pomaga jej w tym przyjaciel, Gale, który tak jak ona walczy o przetrwanie własne i swoich bliskich.
Jednak tego roku w dniu dożynek, które poprzedzają Głodowe Igrzyska, wszystko się nieodwracalnie zmienia.
Powieść ta dosłownie rzuciła mnie na kolana. Świat przedstawiony szokuje, przeraża i skłania cichutkich modlitw, próśb by nigdy do tego nie doszło. Trafiamy do miejsca gdzie nie liczy się absolutnie nic, nic poza przetrwaniem. Dzieciństwo, które z złożenia powinno być beztroskie zostaje przerwane w najokrutniejszy sposób, a niewinni młodzi ludzie rzuceni na arenę gdzie muszą wykazać się przebiegłością, sprytem, bezwzględnością i pozbawić życia ludzi zanim oni zabiją ich.
„- Katniss, to tylko polowanie. Nie znam lepszego myśliwego od ciebie – mówi Gale.
- Igrzyska to coś więcej niż łowy. Oni są uzbrojeni. Myślą – mówię.
- Tak jak i ty. Ale ty masz większą wprawę. Naprawdę polowałaś – upiera się. - Dobrze wiesz, jak zabijać.
- Nigdy nie zabiłam człowieka.
- A właściwie co to za różnica? - pyta Gale ponuro.
Najgorsze jest to, że jeśli zdołam zapomnieć, że poluje na ludzie, nie będzie żadnej.”*
Suzanne Collins z zadziwiającą zręcznością zastosowała tu kontrast. Z jednej strony mamy państwo rozwinięte cywilizacyjnie do granic możliwości, wynalazki o jakich marzą dzisiejsi naukowcy, miasto Kapitol niczym obraz z filmów science – fiction. Z drugiej zaś prymitywne warunki życia mieszkańców poszczególnych dystryktów, brak leków, szkolnictwo opiera się jedynie na podstawowych czynnościach jak pisanie czy czytanie, aż wreszcie walki na arenie niczym w starożytnym Rzymie.
Narracja pierwszoosobowa sprawia, że mamy możliwość poznania emocji, myśli, przeżyć głównej bohaterki. Katniss nie jest zwykłą dziewczyną myśląca o chłopcach i pocałunkach. Życie boleśnie ją doświadczyło. Musiała szybko dorosnąć, objąć domowy ster, a przecież sama była tylko dzieckiem.
Akcja utworu jest bardzo dynamiczna. Pędzi przed siebie niczym strzała wypuszczona z łuku, nie omijając jednak ważnych wydarzeń. Jednocześnie opisanych jest wiele szczegółów. Autorka zaskakuje opisywanymi scenami niemal na każdym kroku. Czytelnik z mocno bijącym sercem czeka na kolejne niespodzianki na następnych stronach, a ustawione są one do samego końca.
Nie zapominajmy jednak, że Katniss to nie jedyna bohaterka „Igrzysk Śmierci”. Mamy tu do czynienia z paletą różnorodnych osobowości. Od zabiedzonych mieszkańców dwunastego dystryktu, poprzez różowowłosą Effie Trinket, niemal ciągle pijanego Haymitch'a, kolorową ludność Kapitolu (w tym niezwykłego stylistę Cinne) do Peety Mellarka.
Wszyscy oni są wyjątkowi. Niektórzy wzbudzają podziw, inni współczucie, a jeszcze inny prawdziwą niechęć. Moim faworytem jest Haymiych. Uwielbiam tego człowieka, i mimo iż nie jest on przystojny, ani w ogóle atrakcyjny, darzę go wielką sympatią (mam nadzieje, że mi go tam w kolejnych tomach nie zabiją). Chciałam napisać, że rozumiem jego zachowanie, ale w sumie nigdy nie przeżyłam (i mam nadzieję, że nie przeżyję) tego co on, lecz wiele go tłumaczy i ja to akceptuje.
Okładka ze skrzydełkami również jest niezwykła. Niby nic ciekawego, ale przyciąga wzrok. Uwielbiam kiedy litery są wypukłe, tu mamy jeszcze taki obrazek. Minusikiem jest jedynie farba jaką wydrukowane jest nazwisko autorki. Niestety po jednym czytaniu lekko się starła. Wspaniała oprawa graficzna nie kończy się jednak na okładce. W środku również co nieco. Ładne grafiki. Oryginalne oznaczenia rozdziałów. Wszystko jest perfekcyjne. Książkę tylko wypożyczyłam, ale na pewno trafi ona na moja półkę.
Recenzja ta nie oddaje wszystkich moich odczuć związanych z „Igrzyskami Śmierci”. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu pt „W pierścieniu ognia”, ale również filmu, który zawita w kinach w marcu 2012 roku.
Moja ocena 10/10
* fragment "Igrzysk Śmierci"

by Fonin

Za podarowanie książki do naszej biblioteki serdecznie dziękujemy wydawnictwu:


23 marca 2012 roku będzie miała miejsce premiera filmu na podstawie książki. 


wtorek, 3 stycznia 2012

Nowości, cz. II

Zapraszamy po kolejne nowości:

  • coś dla fanów "Zmierzchu", czyli "Drżenie" i  "Niepokój" Maggie Stiefvater.

Zapada zmierzch, robi się coraz zimniej. Chłopak staje się wilkiem, a ona...?

Bestseller New York Timesa. Pierwsza i druga część trylogii wydanej aż w 34. krajach. Wkrótce na ekranach kin.
Współczesna opowieść o wikołakach? Tak! A w niej miłość, przyjaźń, wielka samotność, okrucieństwo, poświęcenie i ból.
Kiedy zapada zmierzch i robi się zoraz zimniej, niektórzy ludzie stają się wilkami. Grace odkrywa, że musi walczyć o wilkołaka Sama, którego pokochała. Zagrażają mu myśliwi i mróz, ktory może sprawić, że Sam nigdy nie odzyska ludzkiej postaci.

  • Następna nowość to "Anioły stąd odeszły" Heidi Hassenmuller.

Wyjątkowo poruszająca książka o braku tolerancji wśród młodzieży.

  • Kompendium "Wiedzy i życia" na temat fotografii.
Prawie każdy z nas fotografuje, więc jeśli chcesz robić to lepiej i bardziej profesjonalnie - poczytaj, lub obejrzyj. W kompendium znajdziesz informacje o edycji obrazów cyfrowych, podstawach fotografii, robieniu dobrych zdjęć, największych fotografach, narzędziach fotograficznych. A wszystko w pięknie wydanej, kolorowej książce - albumie.

Zapraszamy!!!

piątek, 28 października 2011

Nowości!!!

Nowości w Bibliotece LO
1.Martyna Wojciechowska: Kobieta na krańcu świata
2.Ildefonso Falcones: Katedra w Barcelonie
3.Carlos Ruiz Zafon: Cień wiatru
4.Orhan Pamuk: Nazywam się Czerwień
5.Wojciech Cejrowski: Gringo wśród dzikich plemion
6.Nicholas Sparks: Ostatnia piosenka
7.Olga Rudnicka: Martwe Jezioro
8.Stephenie Meyer: Zmierzch; Zaćmienie, Księżyc w nowiu; Przed  świtem
9.Malcolm Lowry: Pod wulkanem
10.               Karen Blixen: Uczta Babette
11.               Tamsin Pickeral: Konie i kuce. Kompendium
12.               Diane Setterfield: Trzynasta opowieść
13.               Wojciech Mann: Rock-Mann
Zapraszamy !!!

wtorek, 25 października 2011

Zostań mistrzem recenzowania

Połącz przyjemne z pożytecznym. 
Przeczytaj, obejrzyj, posłuchaj i powiedz innym co o tym myślisz.
Czy warto tracić na to czas?
Czy też porzucić wszystko by jak najszybciej się z tym zapoznać?

W czerwcu, przed wakacjami, rozpoczęliśmy współpracę z kilkoma wydawnictwami, które nadesłały nam tzw. egzemplarze recenzenckie. Zapraszamy wszystkich chętnych do poznawania nowych światów dzięki książkom i dzielenia się wrażeniami z innymi. Zajrzyj do zakładki WSPÓŁPRACA, wybierz co chcesz przeczytać i zgłoś się do biblioteki. Spróbuj! Warto przeżyć przygodę z pisaniem, a tym bardziej z dobrą książką. Nie czekaj! Zawitaj w nasze progi już dziś!


piątek, 21 października 2011

Pierwsze koty...;)

Startujemy z recenzjami! Czytajcie, pytajcie i odkrywajcie nowe światy. Dzisiaj poleca Wasza koleżanka Agnieszka.

Paulo Coelho „Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam…”




Rok wydania: 1997
Wydawnictwo: Drzewo Babel
Liczba stron: 224

Każdy potrzebuje zwierciadła, w którym mógłby się przejrzeć. Pewnie dlatego jedna połowa świata rozgląda się za swoją drugą połową. Paulo Coelho w swojej nowej książce opowiada o spotkaniu dwojga ludzi po latach rozłąki. Miłość, która w nich zasnęła, budzi się powoli, pośród wątpliwości i  obaw przed porażką. Aby uwierzyć w drugiego człowieka, należy najpierw uwierzyć w siebie. Żyć w harmonii ze światem widzialnym i niewidzialnym. Odnaleźć prawdziwe oblicze Boga… Ale czy miłość jest w stanie uchronić przed samotnością? Nie zapominajmy, że „Bóg ukrył piekło w samym sercu raju”.

Paulo Coelho – miliarder, a zarazem niestrudzony pielgrzym do źródeł prawdy oddaje człowiekowi to, co mu odebrał współczesny świat, wiodąc go ścieżką fałszywych pozorów.
Czasami zastanawiam się, jakby wyglądałaby Biblia napisana przez Paula Coelho. On swoim zachowaniem i utworami przypomina pielgrzyma wiecznie poszukującego prawdy i sensu życia na ziemi. Głęboko wierzy w Boga, co nie przeszkadza mu podejmować  różnego rodzaju ‘eksperymentów magicznych’, które przecież są uważane za przejaw pogaństwa. Dla niego żadna sprzeczność nie wyklucza się  całkowicie, nic nie jest podporządkowane jasno określonym zasadom. Życie pod jego duchowym przywództwem z pewnością byłoby zaskakujące.
Co do książki nie umieściłabym jej w pierwszej trójce najlepszych dzieł Coelho, co nie oznacza, że nie było warto ją przeczytać. Jest prawdziwa, szczera. Jej autor zdaje się nie mieć najmniejszych problemów z pisaniem na jakikolwiek temat, jest bardzo elastyczny i otwarty. Podejmuje ona problematykę miłości, samotności, pragnienia bliskości i oddania Bogu. Książka wnosząca kolejne wartości w życie czytelnika, momentami smutna, poruszająca. Ludzie widziani oczami Coelho są z reguły pomocni i przyjaźnie nastawieni, nawet do obcych.  On zdaje się pokazywać nam nie samych ludzi, ale ich dusze, serca, zawsze czyste i serdeczne. Świat jego powieści jest pokryty pewnego rodzaju światłem, które na co dzień w prawdziwym życiu pojawia się rzadko.
Przyjemny język, elastyczny styl, ciekawe wydarzenia i odpowiednie tempo akcji – klasyka Coelho. Wszystko posiane jakby na dwóch płaszczyznach: rzeczywistej i tej ubarwionej  filozofią. Książka odpowiednia dla każdej grupy wiekowej, w żaden sposób nie gorsząca ani nie nużąca czytelnika. Przez nią się przepływa, a nie brnie. Jest lekka, nie przeciążająca umysłu, można przy niej wypocząć po całym dniu ciężkiej pracy.
Polecam wszystkim.


„Zdarzają się porażki. I nikt przed nimi nie ucieknie. A zatem lepiej przegrać parę drobnych potyczek w walce o spełnienie marzeń niż zostać ostatecznie pokonanym, nie wiedząc nawet, o co się walczyło.”
„Mądrość ludzi jest szaleństwem w oczach Boga. Jeśli posłuchamy głosu dziecka, które mieszka w naszej duszy, oczy nasze znowu nabiorą blasku.”

Paulo Coelho „Weronika postanawia umrzeć”



Rok wydania: 2000
Wydawnictwo: Drzewo Babel
Liczba stron: 224

Umiera się na wiele sposobów: z miłości, z tęsknoty, z rozpaczy, ze zmęczenia, z nudów, ze strachu… Umiera się nie dlatego by przestać żyć, lecz po to by żyć inaczej. Kiedy świat zacieśnia się do rozmiaru pułapki, śmierć zdaje się być jedynym ratunkiem, ostatnią kartą, na którą stawia się własne życie. Weronika postanawia umrzeć bez wyraźnego powodu, bez żalu i bez patosu. Może dlatego, że szukając łatwych rozwiązań, jej życie stało się mdłe, jak potrawa bez przypraw, pozbawione ziarna szaleństwa. A gdzie szukać szaleństwa, jeśli nie w domu wariatów, pośród tych, którzy obdarzeni nim zostali w nadmiarze? Weronika uczy się na nowo życia, poznaje siebie samą, zmartwychwstaje. Weronika chce żyć inaczej…


Książka oparta na podstawie sprzeczności – młoda kobieta znudzona monotonnością własnej egzystencji próbuje odebrać sobie życie, jednak zostaje odratowana i umieszczona w szpitalu psychiatrycznym, gdzie przeżywa niezapomniane chwile i od nowa uczy się cieszyć życiem, którego zostało jej niestety najwyżej 7 dni. Rzuciła się w ramiona śmierci by później wszystkimi siłami się od niej wyrywać.
Poza tym ukazuje ona smutną prawdę o szpitalach psychiatrycznych. Okazuje się, że mieszkają tam nie tylko szaleńcy, ale również zwykli ludzie, którzy nie chcą podjąć odpowiedzialności za własne postępowanie. Płacą lekarzom za sfałszowanie wyników badań i po prostu przedłużają sobie dzieciństwo w nieskończoność.
Według mnie jest to jedna z lepszych książek tego pisarza. Jej problematyka jest nie tylko interesująca, ale również zmusza czytelnika do myślenia. Nie da się jej przeczytać i odłożyć, myśli się o niej jeszcze przez kilka następnych dni. Może nie jest to mistrzostwo literatury pięknej, jednak z pewnością warto poświęcić jej chwilę uwagi. Zakończenie jest naprawdę zaskakujące…
Przyjaźń, miłość, oddanie, rezygnacja z własnych postanowień, poświęcenie… Ludzki umysł nie jest w stanie zrozumieć siły tych pojęć, zrozumieć, jak przez spotkanie pewnych ludzi może diametralnie zmienić się nasz los, ścieżka, którą sami sobie wytyczamy.  Jak coś, co jednego dnia jest pewnością, następnego okazuje się złudzeniem. To jak np. powiedzieć przypadkowo spotkanemu człowiekowi na ulicy, że słońce może świecić na czarno – oczywiście nas wyśmieje, bo to wbrew wszelkim prawom. A gdyby następnego dnia okazało się to prawdą, prawdopodobnie by zwariował, bo jego światopogląd uległby całkowitemu załamaniu. To właśnie przeżywa Weronika. Walczy o to, co dzień wcześniej spisała na straty. Pokochała to, co znienawidziła. To nadaje opowieści swoisty charakter, cały czas przeplatają się tu aspekty życia z natury się wykluczające.
Uważam, że Coelho zasługuje na miano alchemika słów.
Polecam sięgnięcie po tą pozycję i większość pozostałych tego autora.

„Bądźcie szaleni, ale zachowujcie się jak normalni ludzie. Podejmijcie ryzyko bycia odmiennymi, ale nauczcie się to robić, nie zwracając na siebie uwagi. A teraz skupcie się na  tej róży i pozwólcie, by objawiło się wasze prawdziwe Ja.
- Co to jest prawdziwe Ja? – zapytała Weronika.
- To, kim jesteś, a nie to, co z ciebie uczyniono…”



Paulo Coelho "Zwycięzca jest sam"



Rok wydania: 2010
Wydawnictwo: Drzewo Babel
Liczba stron: 350
 Festiwal filmowy w Cannes. 24 godziny. Cała plejada postaci z wielkiego świata: producenci filmowi, aktorzy, dyktatorzy mody, supermodelki, a także początkujące gwiazdki filmowe, gwiazdy, których splendor już nieco przygasł i tłum tych, którzy grzeją się w blasku sławy, władzy i bogactwa. Porządek tego "pięknego, wspaniałego" świata burzy nagłe wtargnięcie Igora, rosyjskiego multimilionera, owładniętego obsesją na punkcie swojej byłej żony, która odeszła ze znanym projektantem mody. Igor, zraniony do żywego nie cofnie się przed niczym, by odzyskać miłość ukochanej... "Zwycięzca jest sam" to wierny portret współczesnego świata, w którym blichtr, próżność i zakłamanie, wyparły prawdziwe wartości, w którym człowiek w pogoni za złudnym szczęściem w świetle jupiterów zatracił poczucie dobra i zła, zagubił siebie. Paulo Coelho przypomina nam, że czasem warto wybrać drogę mniej uczęszczaną.

Paulo Coelho jest jednym z moim ulubionych autorów. Jego książki to głównie powieści o charakterze psychologicznym, traktujące o miłości, Bogu, pielgrzymowaniu czy pogoni za szczęściem. Przez niektórych uważany jest za "alchemika słów". Jego język jest bardzo swobodny i zrozumiały dla każdego czytelnika, mimo, iż opisuje poglądy i wydarzenia trudne do zamknięcia w kilku wyrazach. Utwory to nie jakieś opasłe tomiszcze, tylko po prostu historie, w których nie trzeba sztucznie podtrzymywać akcji. Zachęcam do sięgnięcia po którąkolwiek z publikacji Paula.
"Zwycięzca jest sam" jest opowiadaniem o mężczyźnie, który wierzy, że zabijanie w imię miłości jest najlepszym sposobem na okazanie uczuć.
Już na początku powieści Igor, główny bohater, ujawnia swój instynkt zabójcy. Zaczepia spotkaną przypadkowo dziewczynę, która sprzedaje pamiątki na ulicy, zachęca ją do rozmowy, niewinnie wspomina, że musi unicestwić kilka światów, żeby odbudować swój własny.  Dopiero, gdy dziewczyna jest świadoma zbliżającej się śmierci, zabija ją z niewyobrażalną precyzją na oczach kilku świadków, przy przejeżdżającym obok radiowozie, a potem wstaje i spokojnie odchodzi, zostawiając  martwą sprzedawczynię na ławce, przy niczego nieświadomych przechodniach. Później okazuje się, że nie było to jego pierwsze ani ostatnie morderstwo...
Zdaniem Igora zabójstwo nie jest złym czynem. Uważa, że jest to po prostu zadanie na tyle trudne do wykonania, że mało  kto jest w stanie je wykonać i uniknąć  kary. Każda jego kolejna ofiara jest osobą coraz bardziej znaną czy usytuowaną w społeczeństwie, czasami wybierane spontanicznie, czasami zaplanowane z góry. Ostatni na liście miał być mężczyzna, z którym odeszła jego żona, gdy zobaczyła do czego zdolny jest człowiek, którego poślubiła. Nie wszystko idzie po myśli głównego bohatera i jego plany ulegają zmianom, mimo wszystko zło zwycięża...
Polecam wszystkim sięgnięcie po tą książkę. Po jej przeczytaniu odczuwałam dziwną świadomość, że nikt nie jest do końca tym, za kogo się podaje, że tak naprawdę nawet samych siebie nie jesteśmy w stanie zrozumieć do końca. Pokazuje nam ona, do czego zdolny jest człowiek, który kocha, mamy szansę doświadczyć emocji tej drugiej strony, nie tylko ofiary, lecz i napastnika, gdyż większa część  historii widziana jest oczami Igora. Uświadamia nam, że świat nie musi być bajką, że są na tym świecie ludzie, którzy myślą inaczej niż większość z nas.

"Bóg stworzył świat w sześć dni. Ale czym właściwie jest świat? Tym, co widzimy ty i ja. Kiedy ktoś umiera, unicestwieniu ulega jedna cząstka kosmosu. Wszystko, co czuł, czego doświadczył, co poznał znika na zawsze wraz z jego odejściem, tak jak znikają łzy w deszczu."

czwartek, 20 października 2011

Na początek

Mamy XXI wiek. Czas rozwoju wszelakiej techniki. Komputery opanowały nasze codzienne życie, nie możemy wyobrazić sobie bez nich dalszej egzystencji. Zapominamy jednak niestety o wielu innych ważnych sprawach. Np. książkach...

Z czym kojarzy nam się szkolna biblioteka? Część z nas korzysta z niej chętnie i dostrzega wartość jej zbiorów. Niestety trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Większość nie korzysta z niej wcale lub sporadycznie przy okazji wypożyczania lektur. 

Dlatego, skoro uczniowie nie chcą przychodzić do bibliotek, one postanowiły wyjść do nich. A jak lepiej dotrzeć do młodzieży niż przez internet?
Stąd też inicjatywa tego bloga. Chcemy przemówić do młodych ludzi (i nie tylko), uświadamiając im, że biblioteka to nie tylko miejsce z zakurzonymi książkami; że to instytucja o która naprawdę warto dbać i zabiegać. 

Chwilowo wszystko jest w lekkiej rozsypce, ale ogólnie wiadomo, ze początki zawsze są ciężkie. Z biegiem czasu postaramy się ulepszać stronę proponując Wam coraz to nowsze i ciekawsze publikacje. Jakie? Np. recenzje książek (nie, nie tylko lektur), informację o autorach (tych znanych i tych nie), ciekawostki z życia szkoły i wiele wiele innych. W końcu październik to miesiąc bibliotek szkolnych, a rok 2011 został poświęcony Czesławowi Miłoszowi. Nie zapomnimy i o tym wspomnieć.

Jesteśmy też otwarci na wszelkie sugestie. Nie tylko uczniów naszej szkoły, ale i wszystkich odwiedzających. Chcemy by każdy znalazł tu coś dla siebie i chętnie tu wracał...